sobota, 15 sierpnia 2015

23. Serduszka od Spella i drobny błąd Brendy

8. 03. 2013 r. PIĄTEK 

   Od czasu, kiedy odkryłyśmy u Cristal róg, on urósł już o pięć centymetrów. Zostałyśmy też odciążone od podawania jej mleczka śnieżyczki, ponieważ jezioro zaczęło topnieć i tym samym nawadniać strumienie w całym lesie, dzięki czemu Cristal mogła już sama zaspokajać pragnienie, no chyba, że chodziło o nieodpartą rządzę cukru. Eliksir, o którego składniki było tyle krzyku, już dawno nam się skończył, a i tak nie był już potrzebny. Ma działać jeszcze przez trzy miesiące, zanim Cristal przestanie całkiem kuleć.
   No i Boorack zaniepokojony tym, że Victoire nazwała go przestępcą, podwyższył nam oceny bez względu na to, że nie kupiłyśmy mu nektaru z rzodkiewek słodkowodnych i jego drogocennej parściny. Natomiast Brenda nadal nie zauważa, że kradniemy jej pelerynę niewidkę co obiad, a nawet jeśli, to nie przyznaje się do tego, najwyraźniej nie chcąc, by dowiedziała się o niej reszta dziewczyn.
   A tymczasem wszyscy od miesiąca gadają już na zupełnie inny temat.
   - Mówię wam, cała szkoła oszalała! - powiedziała nam Domie, kiedy w Dzień Kobiet szłyśmy razem na śniadanie.
- Chyba już każdy wie, że Boorack Junior ma dziewczynę... - dodała Fiffie. - Tylko nikt nie wie kto to!
- I nikt nie wie z jakiego jest domu...!
- I w ogóle w której jest klasie...
- I w ogóle nikt nic o tym nie wie!
- No, oczywiście Brenda i Sandra prowadzą już własne śledztwo - mruknęła Vi.
- No coś ty! - zawołała Di. - Wszyscy je prowadzą!
   Ale w tym momencie zauważyłam, że idzie za nami cała Paczka Puchonów. Co za...! Chyba już od dwóch tygodni jak tylko Paczka gdzieś nas spotka, zaczyna śpiewać pieśń śpiewającej walentynki Victoire! I tym razem zaczęli iść za nami i wyśpiewywać:

Ma oczy niebieskie jak wątroba drozda
Jej włosy srebrne jak staruchy!
Byłabyś dla mnie jak dla kotleta sos
Albo jak sierp dla Kostuchy!

   Och, niech przeklęty będzie ten, kto wysłał Vice tę walentynkę! Momentalnie przyspieszyłyśmy kroku, ale w połowie korytarza Grzegorza Przymilnego musiałyśmy rozdzielić się z Fiffie i Di, bo napotkałyśmy tam Iryta, który nie przepuszczał dalej nikogo, kto nie został obrzucony kawałkami zapleśniałego sera, którego zapewne wytrzasnął z kantorka Filcha.
   A przed drzwiami do Wielkiej Sali stał Spell! Zaraz zorientowałam się, że bynajmniej nie czatuje przy wejściu aby roznosić ulotki, ale by rozdawać jakieś tajemnicze paczuszki każdej dziewczynie, która przechodziła. Jemu to czasami odwala... I właśnie kiedy dawał paczuszkę wyraźnie zadowolonej z tego faktu Sherry Power, obok przeszła Nannah Stone. Nie, to w ogóle nie było ostentacyjne! Nannah kręciła tyłkiem i rozglądała się wokół jakby szła pośrodku wybiegu. Cóż, jeśli w przeciągu długich jedenastu lat swojego życia sądziła, że Spell Wood kiedykolwiek zwróci na nią uwagę, to chyba właśnie spełniło się jej największe marzenie:
   - Och, tej nie dam, bo jest głupią lalą! Nie to co... - I wtedy zobaczył nadchodzące mnie i Victoire.
   Chciałam szybko pociągnąć Victę do środka, ale on już nas zawołał.
   - O, hej Spell! - przywitała go Vicky, a za jej plecami Nannah obrzuciła ją nienawistnym spojrzeniem i poszła sobie. - Co ty tam rozdajesz?
- Sama się przekonaj. - Spell z zadowoloną miną podał jej paczuszkę. - A i Pauline! Tobie za ten uroczy taniec na Sylwestrze...
- Och, uroczo - wymamrotałam, po czym weszłyśmy do Wielkiej Sali.
- Uroczy taniec na Sylwestrze? - usłyszałam za sobą czyjś głos. Odwróciłam się i zobaczyłam, że za mną stoi Brenda, oczywiście ściskając dłońmi paczuszkę od Spella.
- O czym ty mówisz? - obruszyłam się.
- Pauline Glam, czy ja o czymś nie wiem?
- Nie, nie wiesz, a teraz daj mi spokój! - I usiadłam z Vicky przy stole, a Brenda poszła do stołu Gryffindoru, by wyszeptać coś na ucho Sandrze.
- Ja nie wiem, przecież ty też tańczyłaś ze Spellem, więc czemu wszyscy mnie się czepiają? - rzekłam do Vi bezradnie.
- Nie wiem... Może dlatego, że masz mniej do czynienia z chłopcami...? - Chyba nie zauważyła, że zabrzmiało to dość nietaktownie.
   Lekko urażona, chwyciłam za swój widelec i dziabnęłam nim jajecznicę na talerzu przede mną.
- Z Teddy'm też tańczyłam wolnego, a jakoś nikt się tym nie podnieca.
   Victoire spojrzała na mnie szybko.
- Ty tańczyłaś z Tedem?
- Nie mówiłam ci?
- Nie... - Teraz to ona wyglądała na dotkniętą tym faktem.
   Wzruszyłam tylko ramionami po czym sięgnęłam po dzban z sokiem dyniowym, kiedy zorientowałam się, że zza dzbanu twarz wykrzywia na nas Nannah, gapiąc się na Victę spode łba.
- Chyba raczej nikt się nie dziwi, że ty tańczyłaś ze Spellem, bo wszyscy wiedzą, że z nim kręcisz!
- Co? - zdziwiła się Vika.
- Ojeju... - przejechałam ręką po twarzy. - Wiesz co Vi, chodźmy się przesiąść, bo mam już dosyć tych głupot...
   Wzięłyśmy więc swoje talerze i przesiadłyśmy się na miejsce obok Setha, które akurat było puste. Kiedy zobaczył Vicky, jak zwykle przybrał na twarzy wyraz wielkiej obojętności.
   - Cześć, Seth - powiedziała Vika.
- Hej.
   Przez chwilę zapadło kłopotliwe milczenie, które ponownie przerwała Vi.
- Seth?
- Hm?
- Bo... w zasadzie już dawno powinnam ci powiedzieć...
   Seth spojrzał na nią, a wielka obojętność wyparowała z jego oblicza momentalnie, jakby spodziewał się zaraz usłyszeć od niej wyrazy największej miłości.
- Co takiego?
- Bo w Walentynki Quirke wysłał do mnie taki list i...
   Seth zakrztusił się sokiem z dyni. Poklepałam go po plecach.
- Wiedziałem...! - zawołał, kiedy już odzyskał oddech. Był blady jak ściana, tak że aż się przestraszyłyśmy. - Zabiję go!
- Ale... - Vi była przerażona. - Jeszcze nawet nic nie powiedziałam!
- Nie ważne, i tak go zabiję! - Po czym zerwał się z ławki i z mordem w oczach zawołał do Quirke'a, który siedział nieopodal:
- Quirke!
- Słucham? - odwrócił się majestatycznie, jak zwykle ułożony.
- Chodź na chwilę! - I wyszli, a Victoire spojrzała na mnie wystraszonym wzrokiem.
- Może pójdziemy za nimi?
- Okkk...
   I dobrze, że to zrobiłyśmy, bo akurat kiedy otworzyłyśmy drzwi Wielkiej Sali, zobaczyłyśmy jak w sali wejściowej Seth macha różdżką, a Quirke odlatuje kilka metrów do tyłu, gdzie tam czekało go raczej niemiłe spotkanie ze ścianą. Szybko zamknęłyśmy drzwi.
   - Już żałuję, że mu to powiedziałam - jęknęła Vi ze zmartwioną miną. - Oni się chyba pozabijają...
   Ale nie zdążyłam jej odpowiedzieć, gdyż podszedł do nas chłopak, który z całą pewnością musiał być Teddy'm Lupinem, bo któż inny w tej szkole mógłby mieć błękitne włosy.
- Powziąłem pewne postanowienie - oświadczył na wstępie.
- Jakie? - spytałam.
- Bo wiecie, brak peleryny już mi zaczyna trochę ciążyć...
- No?
- Więc pomyślałem, że pójdę do Mcgonagalli i poproszę, żeby mi ją w końcu oddała!
- A jeśli McGonagalla się nie zgodzi?
   Teddy przejechał oczami po szarym sklepieniu Wielkiej Sali.
- Przecież wie, że to nie ja zrobiłem! - Miał na myśli wysadzenie gabinetu Booracka, lecz oczywiście nie mógł powiedzieć tego na głos! - Pewnie powie tylko coś w stylu: - Tu bardzo realistycznie udał głos profesor McGonagall - "Tylko uważaj komu ją pożyczasz Lupin"! I mi ją da! - zakończył.
- Więc kiedy do niej idziesz? - podjęła Vicky.
- Zaraz po śniadaniu... - Nagle jego wzrok padł na paczuszkę od Spella, którą Victa wciąż trzymała w dłoniach. - Eeey... Tak w ogóle to... najlepsze życzenia w Dniu Kobiet...
   Ale nie były to zbyt radosne życzenia. Victoire uśmiechnęła się szeroko, jakby w ogóle nie zauważyła jego konsternacji.
- Dzięki, Te...
- Teddy, kiedy w końcu pogadamy? Spell Wood dał mi już prezent!
   Gigi Bulstrode zawsze pojawia się w najmniej odpowiednim momencie. Ja i Vicky cofnęłyśmy się automatycznie, nie chcąc się z nią wdawać w prawdopodobnie debilną wymianę zdań, natomiast Teddy wręcz przeciwnie, zrobił krok do przodu.
- Jakbyś nie zauważyła, wszystkie dziewczyny dostały od niego prezent! - rzucił lekceważąco i już nie oglądając się ani na nią, ani na nas, odszedł do stołu gryfonów, a my też szybko zwiałyśmy na swoje miejsca, bo nie chciałyśmy zostać same z rozwścieczoną Gigi.
   - Właśnie, ciekawe co jest w tej paczuszce? - zastanowiła się Victoire, podnosząc swój pakuneczek od Spella, lecz w tym momencie przeszłyśmy koło Nanny, tym razem gadającej z jakąś swoją przyjaciółeczką, która mówiła:
-...ale to tam nic takiego, podobno takie coś dostaje się za darmo u pani Puddifoot za każdą wizytę!
   Szturchnęłam Victoire w ramię.
- Słyszałaś?
- Co?
- Podobno takie coś dostaje się gratis u pani Puddifoot za wizytę!
- Doprawdy? Ja czegoś takiego nie dostałam...
- Może Peter to odebrał?
- Ale w takim razie ile razy Spell musiał być w tej kawiarni, skoro taką paczkę dostała prawie każda dziewczyna w szkole!
    I znowu nagle usłyszałyśmy strzępek rozmowy jakichś dziewczyn:
- Podobno chciał to też dać McGonagall, ale się nie dała...
- Hm - powiedziałam. - Zdaje się, że chyba wszystkie dziewczyny gadają tylko o tych głupich paczuszkach...
- No co ty, to miłe z jego strony...
- Och, nie bądź naiwna Vi! Przecież on zrobił to po to, żeby się przypodobać!
- Sądzisz?
- Skoro chciał to wręczyć McGonagalli...
   Usiadłyśmy przy stole i już miałyśmy kończyć śniadanie, kiedy nadeszła sowia poczta. Oczywiście Victoire dostała mnóstwo kartek z okazji Dnia Kobiet, ale mniej niż w Walentynki, bo większość jej Tajemniczych Wielbicieli postawiła raczej na kwiaty. I już po chwili cały nasz kawałek stołu tonął w kwiatach. Było ich tak dużo, że ledwo co wyłowiłam z nich swoją sowę, która przyniosła mi Proroka Codziennego.
   - Zaczęłaś prenumerować Proroka? - zdziwiła się Victoire.
- Chyba się ze mną zgodzisz, że warto wiedzieć co się dzieje w świecie - odparłam, patrząc na nią znacząco.
   Ciemnoniebieskie oczy Victoire zabłysły w odpowiedzi. Minęło już sporo czasu odkąd w Święta podsłuchaliśmy z Teddy'm, Di, Fiffie i Louisem rozmowę członków Zakonu Feniksa. Do tej pory nie zdarzyło się nic - zupełnie nic, co kazałoby nam przygotowywać się do nadchodzącego niebezpieczeństwa. Ale ten pozorny spokój wydawał się jakiś podejrzany... Zupełnie jak cisza, która nastaje na świecie zanim zacznie się burza.
   - Ale chyba gdyby coś się wydarzyło, wiedzielibyśmy o tym... - wyszeptała do mnie Vicky.
- O tym czy coś się wydarzyło zaraz się przekonamy... - mruknęłam, po czym otworzyłam gazetę, a Victa jak gdyby nigdy nic powróciła do oglądania kwiatów, które zwijały i rozwijały płatki jak ostrygi.
   I wtedy podeszła rozzłoszczona Brenda.
- IVO! - zawyła i dopiero co zobaczyłam, że siedzi on na przeciwko mnie. - Co to za obrzydliwe kwiaty?!
   Ivo zaczerwienił się i skulił ramiona, jakby w obronie przed atakiem wściekłych bahanek. I chociaż zawsze uważałam go za ostatniego kretyna, nagle zrobiło mi się go żal. Brenda nie powinna tak pomiatać jego uczuciami! Rzuciła w jego stronę kwiatami, a on cały się nachmurzył. No dobra, trochę przesadził, główki kwiatów przypominały małe żółte kapusty.
   Na miejsce obok mnie usiadł Seth.
   - A gdzie Quirke? - spytała ostrożnie Vi.
- Pozwól, że nie będę z tobą rozmawiał - rzucił Seth, nawet nie patrząc w jej stronę. - Quirke naruszył moją prywatność, więc należało mu się i tyle.
- Gdzie jest - powtórzyła.
- Odprowadziłem go do Skrzydła Szpitalnego - wymamrotał.
- Co?!
- Wiesz, trochę oberwało mu się po głowie... A tak właściwie to... co on ci napisał?
   Parsknęłam śmiechem znad gazety tak niespodziewanie, że spojrzeli się na mnie ze zdziwieniem, ale ja zaraz się opanowałam.
- Nic, nic, rozmawiajcie sobie!
- Bo jeśli napisał ci, że ja się w tobie... no wiesz... ale nie mówię, że owszem! To to nie jest prawda! - zapierał się Seth. - Rozumiesz?
- No dobrze... - wyjąkała Vi zmieszana.
   I wtedy zabrzmiał dzwonek oznajmiający koniec śniadania. Pośpiesznie pomogłam zebrać Vicky kwiaty, ale po chwili wzięła je od nas Lisa, oferując, że zniesie je do naszego dormitorium. Stanęłyśmy więc w trójkę pod drzwiami Wielkiej Sali, gdzie jak zwykle zrobił się korek i czekałyśmy na przejście.
   - Ty to masz szczęście dostawać tyle kwiatów - stwierdziła Lisa, obserwując śmieszne różowe kwiatki, falujące listkami. - Ja to bym się cieszyła, jakbym dostała jednego!
- Wierz mi, że ja też bardziej bym się cieszyła, gdybym dostała jednego! - odparła Victoire, śmiesznie wybałuszając oczy.
- A dostałaś tę paczuszkę od Spella Wooda? - zapytała Lisa.
- No, chyba każda dziewczyna dostała! - wtrąciłam się. - A ty nie?
- Ja też... Tylko jeszcze jej nie rozpakowałam... Ale to chyba dobry znak, co nie? Bo Spell dawał je tylko ładnym dziewczynom...
- To w takim razie Vi powinna dostać paczkę wielkości mózgu Roweny Ravenclaw - mruknęłam.
   I w końcu kolejka ruszyła! Wyszłyśmy z Wielkiej Sali i zaczęłyśmy iść w stronę schodów, gdy nagle usłyszałyśmy krzyki Brendy:
   - Pocky! POCKY!
   Ja, Victoire i Lisa przestanęłyśmy. Brenda podbiegła do nas i już z daleka było widać, że aż kipi od jakichś rewelacyjnych nowin.
   - Ha! Dowiedziałam się, dowiedziałam się już wszystkiego, ale Pocky... rozpakuj ten prezent!
- Brenda, o co ci...
- Rozpakuj!!
- No dobrze... - wzruszyłam ramionami i otworzyłam paczuszkę.
   Ze środka natychmiast wyleciały papierowe serduszka i zaczęły lewitować wokół mojej głowy. Były w ładnym odcieniu niebieskiego ale w sraczkową kratkę, co niszczyło cały efekt.
- I co? - podnieciła się Brenda. - Podoba ci się, to prezent od Spella...!!
- Przecież wiem - przerwałam jej.
- Dowiedziałam się już wszystkiego, gadałam już o tym z Sandrą, ale wiesz, rozmawiałam z Nanną Stone i ona mi powiedziała wszystko co widziała i słyszała dosłownie! I to, że na Sylwestrze TAŃCZYŁAŚ WOLNEGO ZE SPELLEM WOODEM!
- Co?! - krzyknęłam z przerażeniem. - NIE!
  Przestałam już zwracać uwagę nawet na to, że coraz więcej przewijających się przez salę wejściową dziewczyn jest otoczonych lewitującymi serduszkami.  Teraz myślałam tylko o jednym; że jeśli już Brenda to wyniuchała, to mogę się pożegnać z życiem w tej szkole!
- A tak, tak, mówiła, że widziała jak się OBŚCISKIWALIŚCIE, centralnie! - paplała beztrosko Brenda. Na pieluchę Merlina, czy ona musi tak wrzeszczeć?! Wokół nas, ludzie zaczynali ze średnim zainteresowaniem przysłuchiwać się, jak Brenda darła się dalej:
- Bo wiesz, Nannah mi dokładnie opisała wszystko, że jak Spell cię zaprosił, to całkiem straciłaś głowę i od razu było widać, że coś tu się kroi! A tak się zapierałaś, że w nikim się nie bujasz...
   Ale nagle jej słowa przestały do mnie docierać, kiedy ponad jej ramieniem zobaczyłam Simona Lariesona.
   Stał przy schodach, opierając się o ścianę i dokładnie wszystko słyszał, jak Brenda wrzeszczała na całą salę wejściową:
- No jak teraz Spell ci dał tę paczuszkę, to wiedziałam co się święci, no po prostu wiedziałam...!
- Wcale że nie! - zawołałam z rozpaczą, a rumieniec wstydu wpełzł mi na policzki.
- Och, nie zaprzeczaj, przecież widzę jak się teraz zarumieniłaś!!
   Przechodzący uczniowie wciąż się na nas oglądają. A Simon wciąż tam stoi.
   I kiedy nasz wzrok się spotyka, on prostuje się i odchodzi, najwyraźniej sądząc, że dowiedział się już wszystkiego.
   A ja mam ochotę zapaść się pod ziemię.
   Ale zanim to zrobię, muszę zabić Brendę!


___________________________



Uprzedzając Wasze Zaklęcia Niewybaczalne~
*PROTEGO*
< Tak, mam różdżkę od Wikkusi, która odpiera Cruciatusy, Imperiusy i Avady ^^ >
Nie zabijajcie za to, że Pocky znowu ma pecha. Zabijcie raczej Brendę! 
Jak mnie zavadakedavrujecie to nie poznacie dalszego ciągu, a muszę Wam powiedzieć, że od przyszłego rozdziału... 
No.
Od przyszłego rozdziału macie czytać bardzo uważnie. 
A jego tytuł będzie brzmiał 
✴ TYM TYRYM TYM TYM ✴
...
A spójrzcie sobie w Kryształową Kulę!

Nox/*

~ Tita Pocky 




11 komentarzy:

  1. Szkoda mi Pocky, czy Brenda nie umie trzymać buzi na kłódkę? (retoryczne)
    A tak poza tym, mogliby z Simonem zachować się jak dorośli ludzie i wyjaśnić sobie to wszytko. Tylko, że przynajmniej jedno z nich woli zachowywać się jak dziecko. -_-
    Dobrze że przynajmniej sprawa z Burakiem się wyjaśniła.
    A Vi jak zwykle.. Czasem mam wrażenie, że w Hogwardzie brakuje już i tematów do plotek -_-.
    Rozdział bardzo mi się podobał, czekam na następny.
    Incaligo
    PS Serio myślisz że ktoś chciałby potraktować Cię Avadą? Szkoda zachodu XD nie no żartuje, za bardzo nam zależy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj, z Simonem i Pocky to jest narazie sytuacja o tyle nie do wyjaśnienia, że mimo iż ani się nie przyjaźnią, ani nawet nie kolegują, to i tak w jakiś tajemniczy sposób czują się ze sobą związani. A tego sami jeszcze nie rozumieją, także trudno byłoby tu cokolwiek wyjaśniać ;)
      Sprawa z Boorackiem to bym nie mówiła tak pochopnie, że się wyjaśniła xD
      A Vi jak to Vi, jest wilą i jak podejdzie do jakiegokolwiek chłopaka, to będzie się od razu nazywało, że z nim kręci...
      Następny (mam nadzieję) ukaże się 20 sierpnia.
      Dziękuję za komentarz ~ Tita Pocky

      Usuń
  2. Rany, uwielbiam tempo w jakim dodajesz nowe rozdziały!
    Zastanawiam się kto jest dziewczyną Booracka Juniora i czy ona w ogóle istnieje. No bo może to tylko zwykła plotka? Trudno mi uwierzyć w to, że ktoś chciałby się spotykać z synem kogoś takiego jak Boorack (i z samym Boorackiem też, ale jego syn jakoś na świat musiał przyjść, więc...).
    Nie wiem czy już o tym wspominałam, ale bardzo lubię Twoją Victoire. Jest bardzo sympatyczną postacią (w mojej głowie Victoire była zawsze jędzą).
    Brendę i jej niezamykające się usta też uwielbiam! Rozbraja mnie zawsze.
    Pozdrawiam, Alister

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że tempo dodawania rozdziałów może jeszcze się zmienić, kiedy zacznie się nowy rok szkolny... Zwłaszcza, że będę mieć więcej zajęć dodatkowych niż dotychczas.
      Boorack Junior to człowiek zagadka xD
      I cieszę się, że moja Victoire tak Ci przypadła do gustu :)
      Również pozdrawiam ~ Tita Pocky

      Usuń
  3. Na pieluchę Merlina! Ja jednak mam ochotę Cię zabić Panno Pocky! Powstrzymuje mnie tylko Twoja wyjątkowa różdżka od Wikkusi (ps. Ona ma jakiś wykokszony rdzeń?) (ps2. Ja też taką mogę =D?) oraz ten sensowny argument, że nie przeczytam co będzie dalej.
    Ale co ten Seth zrobił, że posłał Quirke'a do Skrzydła Szpitalnego? Bandyta!
    No i co Ty tak katujesz tą Pauline!? Jeśli ty tak masz w prawdziwym życiu to ... największe wyrazy współczucia.
    No to czekam i mam nadzieję, że Pocky w końcu dopisze szczęście czego jej szczerze życzę.
    ~ Cam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, można powiedzieć, że historia Pocky jest inspirowana prawdziwymi faktami xD Albo raczej kiedy ją pisałam, sama sobie przepowiedziałam przyszłość...
      Uue.
      Pocky dopisze szczęście dopiero kiedy Brenda zginie.
      (Nie, to niestety nie spojler).
      Pozdrawiam! ~ Tita Pocky

      Usuń
  4. Olałam gości, zamknęłam się w pokoju. Przeczytałam rozdział, skomentuję, i wyjdę. Jak dostanę opiernicz to będzie twoja wina.
    Ale...Moja różdżka! Ode mnie ^^
    A teraz...
    *Wchodzi do rozdziału*
    *Wita się z Teddy'm, Victą, Pocky i Simonem*
    *Idzie dalej*
    *Przechodzi obok Brendy*
    LEVICORPIUS! *Nie działa, jest za gruba* ;_;
    *Zastanawia się*
    *zapala się światełko w mózgu*
    LEVICORPIUS MAXIMA! *Działa*
    *Zabiera Brendę do Swojego rozdziału, w którym umieszczony jest atak zarazy*
    *Patrzy, jak zaraza zabija Brendę; zostaje po niej krew i tłuszcz*
    *Likwiduje ciało*
    *Włamuje się do rozdziału Tity*
    - Hej, Pocky. Sprawa jest już załatwiona. Brenda już nie będzie cię wkurzać! Możemy zrobić sobie dziś jakąś imprezę z tej okazji. Może kupię trochę brendy...

    Życzę braku gości, i żebyś pamiętała o urodzinach mamy! (Ja zapomniałam ;_;) (A piszę takie inne pozdrowienia, bo nie dam ci takich oklepanych pozdrowień xD)
    ~Wikkusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, za dużo tłuszczu z Brendy by nie zostało, ponieważ cyt.: "(...)jest to koścista, chuda jak patyczek dziewczyna, przy czym płaska, więc nie ma czego zazdrościć, odchudzające się panie przez monitorami". Ale doceniam potraktowanie ją zarazą mimo wszystko! Nieoklepane pozdrowienia dla Ciebie - żeby mama nie zapomniała kiedyś o Twoich urodzinach!
      ~ Tita Pocky

      Usuń
  5. Na początek przepraszam. Byłam na wyjeżdzie i dlatego nie komentowałam, a w sobotę wyjeżdżam znowu i nie będę miała neta we Francji >. < Wracam dopiero 5 września.

    Rozdział boski! Błędów nie ma :D Biedna Pocky, znów ma pecha. Ta Brenda... ukatrupię ją kiedyś. POCKY BUJA SIĘ W SIMONIE A VIKA W TEDDYM DO JASNEJ CHOINKI!!! Sorki, poniosło mnie.

    Boorack Junior ma dziewczynę?! Ale beka. Nie wiem, kogo obstawiać, po prostu nie wiem. O już wiem - kalarepa! xD Taki suchar że aż niedźwiedzie polarne wyginęły, hehe.

    Czyżby bójka o serce Vickes, która i tak kocha Teda? Oj, ostro panowie. I biedna Vi tyle tych kwiatów dostała... Ja tam bym je wszystkie dała mojemu psu do zabawy xD

    Tak na marginesie, to jak wygląda Pocky oprócz tego, że ma ciemnoblond włosy? Mam jej własny obraz w głowie, ale chcę sobie porównać.

    TEDOIRE & SMOCKY (nie pytaj, odpala mi xDD) FOREVER! YEAH!!!

    ~ Marta ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, teraz to Ci zazdroszczę tej Francji! I widzę, że emocje Cię poniosły jak rozszalały hipogryf xD Smocky to śmieszna nazwa pairingu, aczkolwiek ją akceptuję (a może właśnie dlatego ją akceptuję). Zapomniałam w Peskipiksi Pesternomi napisać, że Pocky ma prostą grzywkę. Ale... Jak skończy się 3 klasa Hogwartu na tym blogu, dodam rysunki i sobie zobaczycie! Pozdrawiam i dziękuję za komentarz ~ Tita Pocky

      Usuń
  6. Heeejka!
    Wreszcie znalazłam czas na czytanie, więc jestem! Cieszysz się?
    Czy tylko ją jedną nie mam ochoty cię zabić? To przecież nie twoją wina, że w twoim opowiadaniu pojawiła się Brenda. To ją trzeba zabić, utopić, spalić i sponiewierać zwłoki.
    Ja podejrzewam kto rozpuścił plotkę o tej niby dziewczynie Boracka Juniora. To Brenda! I pewnie niedługo puści plotkę, że to Pocky jest tą jego niby dziewczyną. Idą ją zabić. Znowu.
    Kiedy wreszcie wszyscy zrozumią, że Vickie kocha Teda, a Pocky woli Simona! No ją się pytam!
    Do napisania
    - Izi

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli sądzisz, że w dobie komputerów sztuka komentowania zanikła... (zwłaszcza wśród czytelników), to niezawodny znak, że jesteś
MUGOLEM❣