Caput Draconis

Witam w Galerii obrazów w Hogwarcie!

Podczas pisania opowieści o Pocky, Victoire i Teddym, powstało również spod mojego długopisu/pióra/ołówka/kredek wiele rysunków aka bazgrołów ją ilustrujących. W związku z opublikowaniem całej historii, którą pisałam w wieku lat trzynastu, pragnę podzielić się z moimi drogimi czytelnikami również tą drugą stroną mojej radosnej twórczości. Na początku pragnę jednak nadmienić, iż dzieła te powstawały, kiedy nie byłam jeszcze zbyt doświadczona artystycznie... a raczej technicznie, jeżeli chodzi o proporcje czy perspektywę. Proszę więc o wyrozumiałość, również jeżeli chodzi o jakość zdjęć...
+(Pozwolę sobie jeszcze przypomnieć, że wszelkie prawa zastrzeżone i etc. Azkaban ostrzega)!
Ale już nie przedłużając...
Caput Draconis!
Zapraszam do oglądania :)



Wila, Metamorfomag i Ja


A oto pierwsza ilustracja do tego opowiadania, stanowiąca zarazem jej okładkę. Od lewej: Caroline (Fiffie), Dominique, Lisa, Victoire, Pauline (Pocky), Brenda, Julia. Z tyłu od lewej: Jakieś trzy nieznane babki, Ted Lupin i Gigi Bulstrode, nie wiadomo czemu na kocyku w kratę, za nimi w wielkiej kokardzie na głowie Bacy Phellps, dalej przechadzający się Jake i Nannah (nasza pierwszoroczna parka), za nimi w dwóch kitkach Lucy New, w czapce z daszkiem Peter Caldwell goniony przez Sandrę Kench, oraz Nickie i Sean, jak zawsze stare dobre małżeństwo. Za Pocky widoczny jest również Mrukot. Data powstania: wakacje 2012.
☆                                                                                              ☆ 

Jednorożce, cukier i plan tajemnej kradzieży
 Hagridzie? – zapytała Victoire. – A co wiesz o jednorożcach?  
Był świt. Słońce unoszące się nad horyzontem zalewało niebo jasną, złotą poświatą. Z Zakazanego Lasu dochodziły do nas śpiewy rannych ptaków i testrali, jak twierdził Hagrid. Teraz stał po kolana w jeziorze i za pomocą dużych, płaskich kamieni puszczał kaczki na wodzie.
Tak. Te bazgroły w tyle to Zakazany Las. Victoire jeszcze w wersji z lokami... Jeszcze.
 ☆                                                                                              ☆

I WTEDY TO SIĘ STAŁO

Pocky! Obudź się!
- Ja nie śpię - wyszeptałam i otworzyłam oczy. Stały nad moim łóżkiem wszystkie trzy: Victoire, Fiffie i Dominique. Fiffie przestała potrząsać moim ramieniem. Uniosłam się na poduszkach.
Od lewej: Fiffie, Victoire, Dominique.
Chyba próbowałam narysować tu również Dominique w wersji z lokami...
 I wyszła mi z tego trochę taka Hermiona...
 ☆                                                                                              ☆

Bitwa na poduszki, Hogsmeade i puchoni
 
Zdążyliśmy akurat na kolację. W Wielkiej Sali pożegnałyśmy się z Teddy'm i zajęłyśmy miejsca przy stole krukonów. Od razu rzuciłyśmy się na jedzenie, ponieważ byłyśmy piekielnie głodne.

Od lewej: Victoire, Pocky, Lisa, Brenda, Julia.
Nie będę tu nawet wytykać wszystkich błędów w proporcjach postaci, grunt, że jest żarcie!

Tak. Moje zdanie o tej kreacji nic a nic się nie zmieniło.

 ☆                                                                                              ☆

Sprawa się komplikuje

Przez cały dzień nie odzywamy się ani słowem na ten temat, ale i tak ja i Victoire jesteśmy zgodne co do tego, by wieczorem nie wychylać nosa poza pokój wspólny.
   - Tutaj jesteśmy bezpieczne, ale co będzie jutro? - Victoire w końcu podjęła problem. Właśnie siedziałyśmy w fotelu przed kominkiem, robótka lewitowała przede mną, a Mrukot wskoczył na kolana Vicky, która zaczęła drapać go za uszami.
   Zanim jednak zdążyłam jej odpowiedzieć, do naszego miejsca podeszła, a raczej zakradła się - Lisa Ackerley.

Czasy, gdy Pocky miała jeszcze tę dziwną grzywkę...

☆                                                                                              ☆

Nóż, pech i bombardowanie
 W parnej klasie profesor Trelawney wyjęłyśmy swoje egzemplarze "Demaskowania Przyszłości", wzięłyśmy filiżanki, nalałyśmy do nich herbaty, wypiłyśmy ją, potem zakręciłyśmy naszymi filiżankami trzy razy lewą ręką, postawiłyśmy je na spodeczkach dnem do góry, po czym zamieniłyśmy się nimi. Wbiłam wzrok w kupkę fusów na dnie filiżanki Brendy, ze wstrętem myśląc o jej ślinie. Tymczasem po drugiej stronie okrągłego stolika,  Brenda ze zmarszczonym czołem usiłowała zdemaskować moją przyszłość.

Nie zwracajcie uwagi na sposób siedzenia Brendy...
 ☆                                                                                              ☆

Victoire, Teddy i Ognista Whiskey

Schodząc ze schodów, w sali wejściowej zobaczyłam Dominique, trzymającą Mrukota w ramionach.
- Gdzie jest Victoire? - spytałam jej.
- Poszła do kibla dziesięć minut temu i jeszcze nie wróciła.

Jak widać, królowała jeszcze moda na grzywki na bok...


 __________________________________________
  

I oto nasze wszystkie krukoneczki! Victoire ze srebrzystymi włosami, Pocky z zezem, Brenda z pufkiem, Julia w nauczycielskiej ołówkowej spódnicy i Lisa w kompletnie niedopasowanych  do siebie ciuchach. W domach również bywa różnorodnie... Rysunek z rozdziału usuniętego: "Jak ja nie cierpię pufków!", w którym to były urodziny Brendy, a jej pufek narobił Victoire na poduszkę... tsaaaa...

☆                                                                                              ☆

Niech wesołe Święta będą

Victoire, która kompletnie mi nie wyszła.

Na ten dzień przypadał akurat poniedziałek.
   Ja i Victoire nie pozwoliłyśmy sobie na żadne odstępstwo względem naszego wizerunku idealnych uczennic z domu Ravenclaw. Z rana, wyszłyśmy z dormitorium w pełnym umundurowaniu, w idealnie wykrochmalonych koszulach, idealnie wyprasowanych spódniczkach, idealnych kolanówkach, idealnie zawiązanych krawatach, oraz czarnych dziennych tiarach, o których większość uczniów zazwyczaj pozwala sobie zapomnieć. Ale my miałyśmy wypaść dzisiaj wzorowo. 
Wzorowe dziewczęta, nieprawdaż...?

A następnego dnia zaczął się Przedświąteczny Rozgardiasz.
   Co to jest Przedświąteczny Rozgardiasz?
   Otóż pozwólcie, że wam wyjaśnię.
   Przedświąteczny Rozgardiasz polega głównie na szperaniu, chomikowaniu, zakradaniu się, uciekaniu przed Irytkiem, przekradaniu różnych rzeczy, czarowaniu, oraz na ukrywaniu masy sekretów i tajemnic.



  Ja i Fiffie bardzo dużo czasu spędzamy teraz w pokoju wspólnym puchonów. Czy wspominałam już, jaką wygodną wysepkę z poduch i foteli mają puchoni w swoim salonie? Otóż ja i Fiffie bardzo często przesiadujemy całe wieczory na tej wysepce, przygotowując magiczne kartki, szykując prezenty dla przyjaciół i rodziny, dobierając wstążki i pakując podarki w zgrabne paczuszki. I oczywiście zdarza się również, że Crister, Nickie, Sean, Rosalie, Florence, Scarlett, Carrie i Laura dosiadają się i oczywiście wygłaszają swoje błyskotliwe komentarze, podczas gdy deszcz ze śniegiem przysłania gęstą kurtyną cały widok za szybą.

Rysunek ilustrujący scenę pominiętą, w której to ja i Fiffie rozkminiałyśmy Baśnie Barda Beedle'a, a potem opowiadałyśmy Paczce Puchonów mugolskiego Kopciuszka...

Pewnego grudniowego poranka stałam z Teddy'm na jednym z jedenastu dziedzińców i czekaliśmy na Victę. Przez chwilę tylko staliśmy w bezruchu i gapiliśmy się na atramentowe chmury na tle chłodnego błękitu świtu, aż w końcu Ted odezwał się, nadal nie odrywając wzroku od nieba.
- Nadchodzi zmiana.
- Jaka zmiana? - spytałam.
   Teddy milczał przez chwilę, wciąż patrząc w górę.
- Spadnie śnieg - wyjaśnił krótko, po czym nagle odwrócił się w moim kierunku: - Ale nie martw się, od razu stopnieje.
   No a potem przyszła Vika i Teddy natychmiast skończył z prorokowaniem pogody.

Ach, te lekcje chemii w pierwszej klasie gimnazjum...! Miałam najlepszą ławkę na świecie, bo tuż przy szafie, która osłaniała mnie przed wścibskim wzrokiem nauczycielki... i oto co powstało w jej niewiedzy xD
☆                                                                                              ☆ 

Muszelka, Nora i Magiczne Uszy
- Tam! - zawołała nagle Dominique. - Tam, tam są!

   Ale zanim któreś z nas zdążyło spojrzeć w tę stronę, Mrukot skoczył z jej ramion i czyniąc zgrabne susy pomiędzy nogami ludzi - zniknął.

- Ej, Mrukot ci zwiał! - krzyknęła Fiffie. - No i gdzie oni są?

- Chodźcie - rozkazała Di, po czym chwyciła za swój kufer i zaczęła ciągnąć go po śniegu, roztrącając tłum.

Otworzył nam siedmioletni Louis.
- Lou! - wykrzyknęła Vicky, ale zaraz się opamiętała. - Jak... świetnie cię widzieć!
   Louis patrzył na nas bez zmrużenia oka. Był bardzo podobny do Victoire, ale miał też coś z zadziorności Dominique.
- To Victoire i Dominique - stwierdził odkrywczo, jakby do siebie, po czym znowu zagapił się na nas z półotwartymi ustami.
- Możemy wejść? - spytała Di, wywracając oczyma.


Nie zwracajcie uwagi na to, że Ted nie ma kolan, a drzwi otwierają się w złą stronę...
Rano obudziła nas Fleur.
- Bonjour! - zaświergotała, machając różdżką, a tace ze śniadaniem wlatywały do śmietankowego pokoju i łagodnie lądowały na kolanach dziewczyn. - Bonjour i smaśnego! Jedzcie, jedzcie, vite!


☆                                                                                              ☆ 
Prawdziwa Trzynastka
I nagle ktoś przepchał się ku nam przez tłum, ale nie był to żaden chłopak. Była to Orellia Craig z Hufflepuffu, razem ze swoimi dwoma kumpelami - Claudią i Esme - tą dziewczyną, która chciała przefarbować włosy na różowo. Tyle że teraz tak się składało, że jej włosy naprawdę były różowe.
Brenda aż otworzyła gębę.

Od lewej: Claudia, Orellia, Esme.
Obrazek dość monochromatyczny, więc wyobraźcie sobie, że kita tej ostatniej jest różowa...

- Kiedy różdżka sama iskry sypie? -usłyszeliśmy śpiewne pytanie kołatki.
- Nie wiem i gówno mnie to obchodzi! - odezwał się głos... Cristera! - A teraz wpuszczasz nas, czy nie?!

- Crister, przestaniesz się wreszcie zachowywać jak sklątka tylnowybuchowa pod wpływem Magicznych Detergentów Pani Skower? - Tym razem zza drzwi dotarły do nas słowa Laury. - Bo jeszcze te bubki pomyślą, że się naprałeś...








Od lewej: Florence, Laura, Scarlett. Nie musicie nic mówić, nie znałam się zbytnio (i zresztą do dziś się nie znam) na tych całych piercingach...




- A gdzie wasza kochaaaana prefekcina Sherry Power? - zainteresowała się Nickie.
- A pewnie tańczy gdzieś z Markiem Towerem... - wzruszyłam ramionami. - A co?
- Bo wiecie... - zaczęła przymilnie Rosalie.
- Skoro to ona utwierdziła naszego drogiego profesora Booraczka w tym, że to niby my rozwaliliśmy mu jego świątynię...
-...to pomyśleliśmy, że moglibyśmy odrobinę zlać jej dupsko! - dokończył Crister.

Od lewej: Nickie, Rosalie, Carrie. I to w sumie już wszystkie laski z Paczki Puchonów...
I nagle wpadłam na kogoś z takim impetem, że stuknęliśmy się głowami.
   Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
- Przepraszam - powiedziałam i nagle poznałam go. To był Simon! Zdawał się być kompletnie niewzruszony tym, że o mało co nie rozwaliłam mu czaszką szczęki.
- Chcesz zatańczyć? - spytał się lekko.
   W jednej chwili serce mi przyspieszyło, a myślenie się zwolniło.
- Tak w zasadzie to... - wyjąkałam. - Szukam kogoś... 

Dziesięć punktów dla Gryffindoru za znalezienie wszystkich znajomych postaci na tym rysunku!
Tak, wiem, że koszmarna jakość tego obrazka jest nie lada utrudnieniem... -_-"


____________________________________________
A oto puchonki VS krukonki... Z rozdziału usuniętego "Potworna Księga Potworów i różowe włosy", w którym Esme udawała metamorfomaga, a Pocky została zaatakowana przez książkę...

☆                                                                                              ☆

Tajemnica
  Orellia wyszczerzyła do nas białe ząbki i odbiegła.
- Kto to był? - spytała się Dominique, ciekawsko odprowadzając ją wzrokiem.
- Taka puchonka z mojej klasy... - odparłam obojętnie, tym razem mieszając widelcem na swoim talerzu.
- A co Nannah ma z nią wspólnego?
- Obie są głupimi lalami - rzuciła Fiffie, a Domie parsknęła śmiechem w swój dyniowy sok.
- Może pójdziemy się dowiedzieć, o co chodzi? - zaproponowała.
Taki rysuneczek, żeby dało się je odróżnić...


☆                                                                                              ☆

Walentynki

  Kiedy dzisiaj obudziłam się rano, Victoire jak zwykle już siedziała na swoim łóżku.

Pierwszy obrazek dormitorium. Uważam nieskromnie, że dość uroczy.

- No, to którego dzisiaj mamy...? - przeciągnęłam się i spojrzałam na kalendarz z ruchomymi jednorożcami, wiszący tuż nad wyjątkowo udaną karykaturą Booracka. - Co? To już czternastego?

☆                                                                                              ☆

Gałąź i róg
 W Kryjówce Cristal nie było, co ostatnio dość często się zdarza. Wtedy nadchodzi moment, którego trochę się boję, ale równocześnie go uwielbiam. Victoire zaczyna ją po prostu wołać. Jej srebrzysty głos roznosi się echem po lesie, tworząc chór wołający wciąż "Cristal, Cristal, Cristal"... Potem nadchodzi chwila grozy, kiedy to zaczynamy się obawiać, że zamiast naszego jednorożca z krzaków wyskoczy na nas włochaty zwierzak z kłami, ale po minutce srebrny łeb Cristal wyłania się spomiędzy drzew i wszystko jest w porządku.

Victoire miała kucać, ale coś mi nie wyszło, więc narysowałam jej pod tyłkiem kamień...
Pocky wydaje się być za wysoka, a Cristal nawet nie skomentuję... Ekhm...

 Tak się stało i tym razem. Po chwili usłyszałyśmy odgłos kopyt i srebrny mały koń podszedł do nas lekko kulawym krokiem, po czym jak zwykle na przywitanie położył łeb na ramieniu którejś z nas. Tym razem to byłam ja. 

☆                                                                                              ☆

Serduszka od Spella i drobny błąd Brendy

   - Pocky! POCKY!
   Ja, Victoire i Lisa przestanęłyśmy. Brenda podbiegła do nas i już z daleka było widać, że aż kipi od jakichś rewelacyjnych nowin.
   - Ha! Dowiedziałam się, dowiedziałam się już wszystkiego, ale Pocky... rozpakuj ten prezent!
- Brenda, o co ci...
- Rozpakuj!!
- No dobrze... - wzruszyłam ramionami i otworzyłam paczuszkę.
   Ze środka natychmiast wyleciały papierowe serduszka i zaczęły lewitować wokół mojej głowy. Były w ładnym odcieniu niebieskiego ale w sraczkową kratkę, co niszczyło cały efekt.

Pierwszy obrazek z Pockemonem, hihihi...

Ale nagle jej słowa przestały do mnie docierać, kiedy ponad jej ramieniem zobaczyłam Simona Lariesona.

☆                                                                                              ☆

Zamieszki, zlecenie i ostrzeżenie
 Na obiedzie sama poszłam do Cristal, co teraz robimy prawie codziennie, tylko czasami cofamy się w połowie drogi, kiedy coś podejrzanego zaczyna nas niepokoić. Ale tym razem nie napotkałam żadnych przeszkód i już po chwili byłam w Kryjówce. W całym lesie było jeszcze mokro po tym przelotnym deszczu ze śniegiem, który złapał nas po zielarstwie, a kiedy zobaczyłam Cristal, stwierdziłam, że Fiffie i Domie zrobiły jej warkocza z ogona. No i musiałam jej go rozplątać, bo jakby Hagrid zobaczył ją z tym warkoczem, to raczej by nie uznał, że zrobiły go centaury!

Czy wspominałam już, że nie potrafię rysować koni...?


  I tak to sobie siedziałam z Cristal na chłodnej ziemi, kiedy nagle coś mi odwaliło i zaczęłam do niej gadać.

...a zwłaszcza siedzących koni...?

☆                                                                                              ☆ 

Filch, dyrektorka i Gwiazda Jednorożca
   - No, proszę do przodu! - zachęcił nas Flitwick, a my podeszłyśmy do biurka pani dyrektor.
- Tak więc, Weasley, Weasley, Glam i Glam. - Ze znużeniem podrapała się po czole. - Po tym, co wam powiedział profesor Flitwick, nie ma sensu już dłużej tego ukrywać... No więc już od paru miesięcy prowadzimy śledztwo w sprawie zrabowania gabinetu pana profesora Booracka...

No i się zaczęło...

☆                                                                                              ☆
Wszyscy mają jakieś sekrety
 Kiedy w marcowy sobotni poranek otworzyłam oczy, Victoire już jak zwykle siedziała na swoim łóżku, Brenda witała się ze swoim pufkiem, Julia sprawdzała czy dobrze spakowała się na poniedziałkowe lekcje i jedynym, co odstawało od normy było to, że Lisa nie spała zawinięta w kokon z kołdry, tylko siedziała na swoim łóżku całkowicie rozbudzona.
Obudziła się przede mną...? Dziwne... Podciągnęłam się na poduszce i wtedy Brenda zaczęła...


Wspominałam już, że uwielbiam rysować swoje dormitorium?

Kiedy zaczęłyśmy iść wzdłuż stołu Ravenclawu, od razu usłyszałyśmy jak nawołuje nas Brenda, która nie schodząc z nami, oczywiście zajęła już miejsce dla "swojej najlepszej przyjaciółki Vicky", a co się z tym wiąże, również dla dwóch plebsów Lisy i mnie, jako że solidaryzując się z nami, chciała zapewne utworzyć z nas front przeciwko Julii. Ja, Victoire i Lisa usiadłyśmy więc przy Bren, mając w sąsiedztwie nikogo innego jak Julię, wciąż z podczerwienionymi oczyma, która już jak gdyby nigdy nic dyskutowała sobie z Quirkiem na temat programu nauczania, co stanowiło dla nich nigdy niewyczerpany temat. Na przeciwko nich Seth siedział z ponuro skrzywioną miną, a obok niego pierwszoklasistka Lucy New zerkała wciąż, najwyraźniej nie mogąc się zdecydować, czy zacząć go pocieszać, czy nie, za to tuż na wprost nas siedziały Fiffie i Dominique i chociaż obok nich Matthew kłócił się z Jakiem obleganym przez Nannę, która sprawiała tym wrażenie niewyżytej emocjonalnie dziewczynki, to i tak nie mogłyśmy gadać z naszymi siostrami, bo po chwili pojawił się przy nich ten nieznany mi ślizgon! A kiedy wracałam do swojego miejsca po nałożeniu sobie tostów na talerz, podszedł do nas nie kto inny jak... fanfary... Teddy Lupin! Rozpoznałam go bez trudu bo kosmyki miał tęczowe - co sprawiało takie wrażenie, że aż musiałam zamrugać.


Jeden z moich ulubionych obrazków, nieskromnie mówiąc.

- Jak myślisz, o co chodzi? - spytałam się Vi, a ona zmarszczyła czoło.
- Nie mam pojęcia... Ale mam nadzieję, że Teddy nie wpędził się w nic poważnego...



Pocky i Vicky spiskują...


  Spojrzałam w niebo. O, słońce wreszcie raczyło wyjrzeć zza kłębiących się wszędzie chmur! Ale wydawało mi się żałośnie słabe, bo na dworze wciąż panował dojmujący chłód. I wtedy natknęłyśmy się na obładowanego książkami Quirke'a oraz Setha, wciąż z naburmuszoną miną.

Krukońskie pogaduchy.


 Ja i Victoire od razu usiadłyśmy na fotelu przed kominkiem - i natychmiast mały kociak Dominique Mrukot wskoczył mi na kolana. Zaczęłam drapać go za uszami, wsłuchując się w jego kocie mruczenie oraz krople deszczu obijające się coraz głośniej o szyby, patrząc przy tym w jasne płomienie skaczące na rozpalonych do czerwoności węglach w kominku - i już byłabym prawie zapomniała o naszych obecnych problemach, gdyby nie pojawiła się przy nas Dominique, która automatycznie przypomniała mi o wszystkich kłopotach, które razem z nią dzieliłyśmy.

Ten herb Ravenclawu w tle tak bardzo... xD

  Wspięłyśmy się więc do naszej sypialni, ale niestety zastałyśmy tam Brendę w towarzystwie Sandry, żywo gadające i na pewno spiskujące! Czemu lekcje podrywu Brendy muszą się odbywać akurat w naszym dormitorium?! Przy ich ględzeniu to już nawet nie było mowy o skupieniu, a co dopiero o wymyśleniu czegokolwiek! 

Lekcje podrywu.
Dlaczego to zawsze Brenda musi siedzieć w tak dziwny sposób, że kolano ma w połowie uda?

☆                                                                                              ☆

Stare Lochy

 - A właśnie, Pauline Glam! - Brenda stanęła przede mną biorąc się pod boki. - Co z tym całym eliksirem?? Tym, co obiecałaś mnie i Sandrze??!
   Na moment mnie zatkało, a ona spiorunowała mnie wzrokiem. Zaraz jednak odzyskałam rezon.
- A ty miałaś cofnąć plotkę o Spellu Woodzie i co? Dzisiaj rano podeszła do mnie Nannah Stone i zaczęła mi czynić wyrzuty!
- Ale chyba miałam cofnąć plotkę dopiero po tym, jak zrobisz eliksir! - zaperzyła się. - Zresztą to żadne usprawiedliwienie, miałaś to zrobić już dawno!
- A kto powiedział, że to moje jedyne usprawiedliwienie? - obruszyłam się, po czym usadowiłam się wygodniej na łóżku, wywalając z niego jej pufka, który oczywiście się tam przypałętał. - Może mnie łaskawie oświecisz Roweno Ravenclaw, jak miałam niby to uwarzyć, skoro nie dostałam od was nawet przepisu?


Gdzie jest Victoire?
   - Lumos - wyszeptałam, a koniec mojej różdżki rozjarzył się delikatnym światełkiem. Wiedziałam, że muszę się pospieszyć, bo za parę minut skończy się kolacja, a uczniom nie wolno przebywać poza salonami po godzinie dwudziestej pierwszej. Zresztą wcale nie miałam specjalnej ochoty na szwendanie się po Starych Lochach w środku nocy. Otworzyłam drzwi sali, w której warzyłyśmy kiedyś lekarstwo dla Cristal. Nie było jej tam.


☆                                                                                              ☆

Trzy tajemnice Malvy-Loreine
A na kolacji poszłyśmy do Malvy-Loreine.
   Tym razem znalazłyśmy ją bez trudu. Stała sobie pod ścianą tuż koło napisu "Manny tu był", pogodnie pykając fajeczką i popijając zestarzałym piwem kremowym (takie ponoć jest mocniejsze).
   - No i czego tu znowu? - zagderała, jakby zobaczyła nas tu po raz pierwszy, czemu zaprzeczyła jedynie wyrazem "znowu" tak, jakby dodawała go tylko mimochodem. - Wywalili was w końcu, czy nie?

Tsaaa... Nie zwracajcie uwagi na to, że Malva-Loreine ma kciuk w złą stronę...

☆                                                                                              ☆

Kogo wyrzucą, ten wyleci

Pierwsza na progu znalazła się Dominique i dlatego to ona pierwsza poślizgnęła się, po czym zjechała w dół, dół, dół, z przeciągłym piskiem.
   Ja i Fiffie wystawiłyśmy głowy z sypialni. No jasne, oczywiście ślizgawka. Spojrzałyśmy po sobie z uniesieniem brwi.
Jak zwykle jacyś chłoptasie do Domie po "informacje" o Vi!
________________________________________
☆                                                                                              ☆ 
A oto obrazki powstałe już na rzecz tego bloga.
Niektóre rzeczywiście na nim zawitały, niektóre nie...
Data powstania: sierpień 2014.
(I tu po raz kolejny przepraszam za jakość)...

☆                                                                                              ☆ 
 ☆                                                                                              ☆
 ☆                                                                                              ☆
☆                                                                                              ☆ 

________________________________________________

☆                                                                                              ☆
Las skrywa wiele tajemnic


Wiesz co… rzeczywiście… – Teddy przekrzywił głowę i zmierzył Vicky spojrzeniem od dyndających z gałęzi drzewa nóg w poszarpanych kolanówkach, do czubka jej głowy, ozdobionego liśćmi i gałązkami. – Jak na osobę o mało co nie pożartą przez wściekłe pająki, wyglądasz zadziwiająco dobrze… Trzeba to naprawić!
   Sięgnął ku niej ręką i potargał jej włosy jeszcze bardziej, na co Victoire również poczochrała mu głowę ze złośliwą miną.
   — Nie chcę wam przeszkadzać w celebracji waszego okresu godowego, ale spójrzcie na pająki! – odezwałam się, ponownie wskazując na bestie u stóp drzewa.
A oto najnowszy obrazek, z końca czerwca 2016 roku.
(Tak. To było jeszcze przed tym, jak mój profesor od grafiki zjechał mnie za łodygowate, napompowane i wyślizgane gałęzie drzew ._.")

________________________________________________




A na deserek mały obrazeczek, którego datę powstania szacuję na 2013 rok: 
Pockemon

_______________________________________________________________________





☆                                                                                              ☆

16 komentarzy:

  1. Ślicznie <3. Na bieżąco byłoby całkiem spoko ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ❤ Taak, myślę, że może mi się uda na bieżąco, kilka rysunków do nowej części już mam :D ~ Tita

      Usuń
  2. POCKEMON, WYBIERAM CIĘ!
    xDDD
    Prace piękne, serio, aż dzięki tobie odzyskałam humor!
    Dzięki!
    - Nez

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co! I dziękuję pięknie!
      Pockemon zawsze spoko xD ~ Tita

      Usuń
  3. och, ta zakładka jest taka rozczulająca i śliczniutka. Nawet te najstarsze bazgrołki wyglądają estetycznie (Hagrid i Zakazany Las w tle ♥). Przeglądałam tę zakładkę już kilka dni temu (ale dopiero teraz przychodzę z komciem </3) i ciągle wydawałam wtedy odgłosy rozczulenia. Jakbym małe kocięta oglądała, czy coś. A co do ilustracji w następnej części - dodanie ich pod koniec znowu byłoby takim (nie)spodziewanym dodatkiem i "oooo, pamiętam ten moment!", ale komu chciałoby się tyle czekać na zobaczenie ich, kiedy wiadomo, że są? Obrazki/gify/itp. zawsze mnie rozpraszają jeśli pojawiają się tak nagle w ścianie tekstu (ale to tylko na blogach, na papierze da się je ładnie wtopić w tło, otoczyć tekstem, co można było zobaczyć przy niektórych Twoich. ps: podoba mi się Twoje pismo), ale dodawanie ich pod rozdziałem albo uzupełnianie zakładki byłoby cool.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, te obrazki rzeczywiście są jak takie małe kocięta. Choć jeszcze w zeszłym roku szkolnym nauczyciele nazywali mnie nieopierzonym kurczakiem w tej dziedzinie, to mimo wszystko teraz moje rysunki są bardziej wyrosłymi kotkami, niż wyżej załączone obrazeczki - tak samo zresztą jak moje pismo. Takie, jak widać tutaj, miałam w pierwszej klasie gimnazjum i choć cieszę się, że ci się podoba, już dawno mi się zmieniło... nie wiem, czy na ładniejsze, ale na pewno na bardziej dorosłe, o.
      Z obrazkami/gifami w środku tekstu zgodzę się, że rzeczywiście rozpraszają. Kiedy pisałam na papierze, rysowałam po prostu na wolnym kawałku kartki, gdy miałam jakiś zastój myślowy, albo żeby samej zrobić sobie małą przerwę w myśleniu. Jednak na blogu zdecydowanie wolę dodawać elementy graficzne, że się tak wyrażę, na samym końcu... Jako coś w stylu wizualnej puenty.
      Tak więc sobie myślę, czy by nie dodawać rysunków na bieżąco pod rozdziałami, a na koniec części znów uzupełnić zakładkę i dopełnić ją odpowiednimi cytatami. Zastanawiam się tylko, czy gdybym miała ochotę zilustrować jakąś scenę w środku rozdziału - większy sens ma rozbijanie tekstu, czy dodanie rysunku na sam koniec, choćby adekwatnego do innego miejsca w tekście...? No cóż, muszę to jeszcze rozważyć.
      Dziękuję za każdy odgłos rozczulenia xD W końcu nie ukrywam, że taki miałam cel!
      (A może będę dodawać na bieżąco tylko niektóre obrazki...? A potem bam! Wstawię je do zakładki wraz z tymi w ogóle nie publikowanymi - i w ten sposób i tak byłaby to jakaś niespodzianka)!
      Dziękuję za komentarz, który jak zwykle poprawił mi nastrój - i to na samym początku dnia! ~ Tita

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, choć nie są to wybitne dzieła xD ~ Tita

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "A następnego dnia zaczął się Przedświąteczny Rozgardiasz.
      Co to jest Przedświąteczny Rozgardiasz?
      Otóż pozwólcie, że wam wyjaśnię.
      Przedświąteczny Rozgardiasz polega głównie na szperaniu, chomikowaniu, zakradaniu się, uciekaniu przed Irytkiem, przekradaniu różnych rzeczy, czarowaniu, oraz na ukrywaniu masy sekretów i tajemnic."
      Uwiodła mnie Brenda spod tego, tak btw ^^ Codziennie zaglądam na bloga, czekając z utęsknieniem na zakładkę...
      Ach, i sorki za usunięty komentarz XD Siostra podeszła do laptopa i zaczęła się przy nim bawić, jak poszłam do toalety [*] XDDD

      Nez

      Usuń
  6. Siedzę sobie w ostatniej ławce, język niemiecki.
    Waćpan nauczyciel próbował palnąć jakimś żartem, nie wyszło.
    Ogólnie rzecz biorąc nuda. Wzięłam kartkę i zaczęłam bazgrać.
    Jakoś zeeepsuta,ogólnie na jednym eliksirze jest podpis "P. Glam" a na drugim "S. Larieson", jest jakiś dziennik (równie niewyraźny) i jakaś chmura smrodu która zupełnie nie wyszła.
    Reasumując: Nie umiem rysować, ale najważniejsze są starania!
    https://scr.hu/8NwZkm

    Pozdrawiam,
    Nez

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja wale dlaczego to jest takie piękne...
    W sensie, nie wiem ile masz lat, pewnie dużo ćwiczyłaś, ale jest różnica...ba, przepaść po między twoimi rysunkami w wieku 13/14 lat, a teraz, i jak patrzę na te rysunki, to...JA RYSUJE TAK BRZYDKO...
    (Masz tylko naście lat, Nezka, spokojnie!)
    [ALE JA NIE UMIEM! ;-;]
    (Spokojnie...)
    [ŁATWO CI POWIEDZIEĆ!]
    No i ogólnie rzecz biorąc...spodziewałam się jednego rysunku, a tu takie combo! Btw, gdzieś...nie wiem o której, 11/12/13 wbiłam na bloga i zobaczyłam że nie ma Caput Draconis, więc przeczuwałam, że dzisiaj coś dodasz! <3
    Nie mogę się doczekać Simona w Twoim wykonaniu!

    Założycielka klubu ku czci Twego bloga,
    Nez

    OdpowiedzUsuń
  8. Te obrazki są prześliczne. Naprawdę. Też chciałabym tak rysować. Nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiłaś. Wchodziłam na Caput Draconis codziennie, czekając na nowe. A teraz w ten niezwykle pechowy poniedziałek, jak dla mnie( dwa sprawdziany, rozerwany plecak i spóźnienie z powodu policji, tsssa... ) patrzę a tu nowe obrazki( wiem, że chyba za bardzo się cieszę, ale tak już mam)! W każdym bądź razie twoje rysunki bardzo mi się podobają.
    Pozdrawiam
    Jak zwykle roztrzepana,
    ~ Skyler

    OdpowiedzUsuń
  9. Ogrodniczki Victoire takie cudowne. Rany, chyba zaraz wygrzebię z kartonu moje, bo pogoda zrobiła się ładna. I LUNA. JEZU. Teddy. LUNA I NEVILLE! Włosy Pauline takie świetne. DOMINIQUE! I SHERRY!!!
    Z najnowszego rozdziału nie oglądam, bo nie chcę spoilerów, ponieważ los jest okrutny (a raczej ja) i komórka, na której zawsze wszystko robię, ma popękany ekran i nie chcę męczyć oczu (teraz udało mi się wbić na laptop rodziców), ale być może w tym tygodniu ogarnę nową, więc nadrobię!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ahhh, kiedy patrzę na każdy z tych obrazków myślę "JAK TO MOŻLIWE TAK RYSOWAĆ W WIEKU 11-13!!!!" Ja w tym wieku byłam kompletnym beztalenciem. Chociaż... w sumie to teraz też nim jestem. W każdym bądź razie ogólny sens tego komentarza jest *O mój Boszszsz, jak ślicznie rysujesz!*. Oddałabym całą moją odrobinkę talentu literackiego (naprawdę - odrobinkę) za chociaż jeden rysunek na twoim poziomie.
    Ogólnie wielkie propsy, że napisałaś takie długie opowieścio-książko- coś, bo ja za każdym razem gdy się za coś biorę to nie wytrzymuję z ciągnięciem tej samej historii dłużej niż tak do 5- tego rozdziału. Po prostu mam w głowie taki natłok różnych historii (wymyślanych oczywiście 5 minut przed zaśnięciem), że wydaję mi się niemożliwe wytrwać w jednej tak długo ( w końcu to już tak jakby druga część). I jeszcze wszystko tak słodko ilustrowałaś... AAAA!!!! nie mogę! Zaraz będę zazdrosna! Napiszę jeszcze, że to mój ulubiony blog i znoxuje xD
    Nox
    ~ Honnie

    OdpowiedzUsuń
  11. 30 yrs old Help Desk Operator Wallie Brumhead, hailing from Gaspe enjoys watching movies like Chimes at Midnight (Campanadas a medianoche) and Scrapbooking. Took a trip to Historic Town of Grand-Bassam and drives a Neon. dlaczego tego nie sprobowac

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli sądzisz, że w dobie komputerów sztuka komentowania zanikła... (zwłaszcza wśród czytelników), to niezawodny znak, że jesteś
MUGOLEM❣